venerdì 31 gennaio 2014

ADAM MICHNIK - "Rozrachunek z historią"

"Ostatnia podroz. Kapuscinski w Rzymie" - fragmenty

Wislawa Szymborska w Rzymie

Wislawa Szymborska w Rzymie - SPOTKANIA

Włosi odkryli, że Szymborska nie jest święta!


Włosi odkryli, że Szymborska nie jest święta! Polska noblistka i jej wiersze są popularne w Italii, do tego stopnia, że Roberto Saviano cytował je w swoim programie telewizyjnym. Jednym się to podoba, innym to przeszkadza. Ale Włosi, jak to Włosi - cudze grzechy wytykają, a o swoich zapominają. My mieliśmy "komunistkę" Szymborską, a oni faszystę Marinettiego.

To już drugi artykuł w ciągu jednego miesiąca, który włoski tygodnik "Panorama" poświęca "grzechom" Wisławy Szymborskiej. W pierwszym "Wislawa Szymborska: cari radical, la vostra poetessa non è un santino" (Wisław
a Szymborska: drodzy radykałowie, wasza poetka nie jest świętym obrazkiem), znany dziennikarz Marco Filoni uświadamiał Włochów, że polska noblistka stworzyła kompromitujące ją wiersze o Stalinie i Leninie.


Autor stwierdził, iż to nic dziwnego, że rzuciła się ona w objęcia stalinizmu zaraz po wojnie, gdyż jej pierwszy tomik poezji został ocenzurowany. Tłumaczył też, że odcięła się później od komunizmu nawiązując kontakty z dysydentami. Cytując znanego i cenionego znawcę literatury polskiej Francesca Cataluccio, Filoni napisał, że polska laureatka Literackiej Nagrody Nobla, nie pozwoliła nigdy później by jej wiersze, powstałe przed 1956 rokiem, zostały opublikowane powtórnie. Rysa jednak pozostała.
Rezolucja w sprawie wyroku na księży

W drugim artykule w "Panoramie" Marco Filoni dokonał kolejnej wielkiej odsłony trupów w szafie polskiej poetki. W rozmowie z rzymskim księgarzem Massimiliano Timpano, który jako pierwszy doszukał się kompromitujących wierszy i materiałów o Szymborskiej, włoski dziennikarz ujawnił jej kolejny hańbiący krok, a mianowicie - podpisanie, wraz z innymi krakowskimi intelektualistami, "Rezolucji Związku Literatów Polskich w Krakowie w sprawie procesu krakowskiego", domagającej się przyspieszenia wykonania wyroków śmierci na krakowskich księżach, których komuniści kłamliwie oskarżyli o pracę dla obcego wywiadu. O tym fakcie pisał już wcześniej brytyjski tygodnik "The Economist".

Kiedy w lutym 1953 roku księża oczekiwali w celach śmierci na wykonanie wyroku grupa literatów krakowskich, wśród których była Szymborska, podpisała i przekazała władzom rezolucję mającą potwierdzić poparcie społeczne dla "procesu krakowskiego" wymierzonego w Kościół. Na szczęście do wykonania wyroku nie doszło. Plama na honorze jednak pozostaje, bo prawdziwa rola intelektualistów w społeczeństwie powinna polegać na tym, by stanąć po stronie niesłusznie oskarżonych broniąc ich przed reżimem.

Szymborską w Saviano

Dla rzymskiego księgarza Massimiliano Timpano największym odkryciem były nie tyle grzechy Szymborskiej, co fakt, że w Polsce się o nich od dawna dyskutuje całkiem otwarcie, a kompromitujące wiersze komunistyczne i "Rezolucję" można znaleźć bez większego wysiłku w internecie. Dla dziennikarza "Panoramy", największą hipokryzją włoską jest natomiast to, że we Włoszech o tym wszystkim się nie wspomina nawet słowem, choć polska poetka i jej twórczość są ostatnio bardzo modne w pewnych, lewicujących kręgach intelektualnych. Szymborska cieszy się tu taką popularnością, że znany pisarz Roberto Saviano cytował jej wiersz w swoim programie telewizyjnym "Quello che (non) ho" (To, czego nie mam).

No cóż, rzeczywiście mamy tu do czynienia z iście włoską hipokryzją, bo kto zna kulisy włoskiej sceny intelektualnej i polityki dobrze wie, że tygodnik "Panorama" (tak, jak wydawnictwo Mondadori) należy do rodziny Berlusconich, która prowadzi ostatnio wojnę z autorem "Gomorry" - notabene światowy bestseller wydany był przez rodzinne wydawnictwo byłego premiera. Przyczyną wojny z włoskim pisarzem, żyjącym od wielu lat pod ochroną policji, gdyż mafia wydała na niego wyrok śmierci, była wielokrotna krytyka Berlusconiego. Trudno się, więc oprzeć wrażeniu, że "Panorama" opublikowała artykuł o grzechach Szymborskiej tylko po to, aby uderzyć w Roberto Saviano.

Marinetti zakładał bojówki faszystowskie

Włosi lubią wytykać grzechy innych, a zapominają chętnie o swoich. W swoim narodowym panteonie mają również wielkiego poetę, który ma nie całkiem chlubną przeszłość. To Filippo Tommaso Marinetti, ojciec futuryzmu, ale także jeden z intelektualnych popleczników reżimu faszystowskiego. Słynny "Manifest futuryzmu" opublikowany w Paryżu w 1909 roku był szowinistyczną i maskulistyczną gloryfikacją wojny oraz pogardy dla kobiet, i głosił idée fix Marinettiego "Wojna, jedyna higiena świata".

Jak przypomina inny znawca literatury, tym razem włoskiej - Roberto Salvadori, w swoim eseju poświęconym futurystycznemu poecie, w książce "Sylwetki i portrety", która ukazała się w Polsce nakładem Fundacji Zeszytów Literackich - Marinetti umarł pisząc swój ostatni wiersz "Quarto d'ora di poesia della X Mas (Kwadrans poezji X Mas), zadedykowany członkom bojowego elitarnego korpusu pod dowództwem Junia Valeria Borghese, który po zawieszeniu broni we wrześniu 1943 roku wybrał walkę u boku Niemców we Włoskiej Republice Socjalnej, popierającej Mussoliniego i Hitlera.

23 marca 1919 roku, Marinetti wraz z Ducem i setką innych faszystowskich aktywistów zakładali bojówki, które powstały wcześniej niż Odddziały Szturmowe NSDAP i były narzędziem terroru we Włoszech. W 1942 roku, w wieku 65-lat, poeta wyjechał po raz trzeci walczyć na front do Rosji, jako major faszystowskich oddziałów szturmowych "czarnych koszul". Co prawda, już wtedy ze względu na wiek, mniej strzelał, a więcej pisał.

Poeci nie są z kryształu

Wisław
a Szymborska tworzyła peany na cześć Lenina i Stalina, i choć po 1956 roku odcięła się od komunizmu i nawiązała kontakty z paryską "Kulturą" - jak twierdzą jej krytycy - nigdy nie dokonała dostatecznie mocnego aktu skruchy, który pozwoliłby jej oczyścić się z błędów młodości. Znalazła się jednak wśród sygnatariuszy "Memoriału 59" przeciwko zmianom w Konstytucji PRL i wpisaniu do niej kierowniczej roli PZPR oraz wieczystego sojuszu z ZSRR (1975/76). Wystąpiła z Partii Komunistycznej w 1966 roku.

Filippo Tomaso Marinetti pozostał wierny faszyzmowi do końca życia, ale nie zawahał się potępić zarówno nazistowskiej wystawy "sztuki zdegenerowanej" - zorganizowanej w 1937 roku przez NSDAP w Monachium i prezentującej 650 dzieł twórców awangardowych skonfiskowanych w niemieckich muzeach, jak i włoskich ustaw rasowych wymierzonych w Żydów. Również Marinetti był antyklerykałem i chciał "odwatykanić
Włochy ", ale to Szymborska podpisała "Rezolucję w sprawie procesu krakowskiego" i trudno jej to wybaczyć.

My mieliśmy poetkę-komunistkę, Włosi poetę-faszystę. Ich życiorysy nie są kryształowe. Czy jednak z tego powodu mamy przestać czytać Marinettiego i Szymborską - gigantów poezji XX wieku? Czy mamy ich twórczość wyrzucić z programu lektur szkolnych, a ich nazwiska wykreślić z encyklopedii? Chyba nie. Najważniejsze jest przekazać przyszłym pokoleniom całą prawdę o ich życiorysach i nie robić z nich świętych ikon jakiejkolwiek frakcji politycznych lub tarcz, w które należy celować zatrutymi strzałami.

"Strzelanie" Szymborską

A wszystko to, bez konieczności "strzelania" Szymborską w Saviano, bo włoski pisarz też został skazany, jak polscy księża, tyle tylko, że przez mafię na życie w izolacji i pod eskortą.

"Tu leży staroświecka jak przecinek / autorka paru wierszy. Wieczny odpoczynek / raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup / nie należał do żadnej z literackich grup. / Ale też nic lepszego nie ma na mogile / oprócz tej rymowanki, łopianu i sowy. / Przechodniu, wyjmij z teczki
mózg elektronowy / i nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę."

Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz

Wislawa Szymborska w Rzymie - Urodziny

Roberto Saviano – więzień Gomorry


„Jestem tylko pisarzem i używam tylko słów. Oni, właśnie tego się boją – słów. Czy to nie jest wspaniałe? Wystarczą słowa aby ich rozbroić, przestraszyć, rzucić na kolana…“

Roberto Saviano

Portal Roberto Saviano
http://www.robertosaviano.it/




Nie ma zbyt wiele do odnotowania w biografii młodego, włoskiego dziennikarza i pisarza, którego wiele osób uważa za bohatera narodowego oraz za najważniejszy symbol walki przeciwko mafii…
Roberto Saviano urodził się w Neapolu, 22 września 1979 roku. Syn lekarza, ukończył filozofię na uniwersytecie neapolitańskim i rozpoczął współpracę jako free lance, pisząc swoje pierwsze artykuły o przestępczości zorganizowanej dla różnych włoskich gazet. W 2006 roku ukazała się jego pierwsza książka pt.: „Gomorra“ – podróż w głąb imperium ekonomicznego neapolitańskiej Camorry, która śni o tym, aby zdominować świat.


„Gomorra“ (powieść, która nie jest fikcją) opisuje fakty – wszystkie zaczerpnięte z życia codziennego i z kroniki kryminalnej. Morderstwa, które Saviano widział jako dziennikarz, rozprawy w jakich uczestniczył, akty sądowe jakie przeczytał, opowieści jakie usłyszał od młodocianych przestępców i dilerów narkotyków oraz od ludzi, którzy dla Camorry pracują w sektorze mody oraz przy ukrywaniu śmieci toksycznych... Fakty, za którymi kryje się jednak niesamowita umiejętność analizy krytycznej mechanizmów przestępczych i ekonomicznych neapolitańskich klanów, które zdominowały Włochy, i w epoce globalizacji rozpościerają swoje wpływy od Chin po Amerykę oraz po kraje Europy Wschodniej – także Polskę…

Książka jest oparta na faktach, ale dzięki swojemu wspaniałemu językowi staje się powieścią – bardzo niebezpieczną, gdyż obnaża prawdę społeczną i polityczną. Opowiada wydarzenia przestępcze i pokazuje dowody zbrodni, popełnionych nie tylko na terytorium zdominowanym przez klan Casalesich. Ujawnia kryminalną mentalność całej Italii… Zmusza do myślenia… także do refleksji o kryminalnej naturze człowieka.
„Roberto Saviano nie tylko „odkrył potwora“, potrafił również – jak nikt – wytłumaczyć potworność. Myśląc o nim, myślę o innym pisarzu, którego bardzo kochałem i który był moim przyjacielem - Leonardo Sciascia. Tak jak Sciascia potrafił opowiedzieć Sycylię i historię jej mafii, tak Saviano jest pisarzem Neapolu, który opowiedział Camorrę.“ – napisał dziennikarz Enzo Biagi, komentując wywiad z Saviano jaki przeprowadził 22 kwietnia 2007 roku, po swoim powrocie do telewizji, po 5-letniej przerwie, i na kilka miesięcy przed śmiercią.


Cena sukcesu

Od momentu publikacji „Gomorry“, która natychmiast stała się bestsellerem (tylko we Włoszech, w pierwszych miesiącach zostało sprzedanych 700.000 egzemplarzy), Roberto Saviano otrzymuje pogróżki. Camorra chce go zabić, za to, że ujawnił jej sekrety, że opowiedział historię, która pozwoliła policji śledczej z Antymafii powiązać koniec z końcem, a z fenomenu lokalnego neapolitańskich klanów uczynił problem narodowy – tak, jak to stało się wcześniej z sycylijską Cosa Nostra, dzięki pracy śledczej sędziów Giovanniego Falcone i Paolo Borsellino.

Od 13 października 2006 roku, młody – wtedy zaledwie 27-letni pisarz – żyje pod ochroną. Jak wygląda takie życie? Śpi w komisariatach, a czasami nawet w więzieniach. Jego rozmowy i spotkania są kontrolowane. Nie ma życia prywatnego – młodości, przyjaciół, miłości… Nie wychodzi do kina, nie spotyka się z kolegami, nie umawia na randki… Żyje jak więzień, bo jest więźniem swojej książki – „Gomorry“, choć tak na prawdę jest więźniem Camorry, która boi się jego słów, której zaszkodziły słowa…

„Myślę o urodzinach, które obchodziłem, od kiedy mam eskortę – w tym dniu jestem trochę bardziej nerwowy, smutny i przede wszystkim samotny. Myślę, że już nigdy nie będę mógł obchodzić urodzin w moim domu, że nigdy nie będę mógł postawić nogi na mojej Ziemi…“ – Saviano napisał 22 września 2008 roku, w dzień swoich urodzin, w długim artykule „List do mojej Ziemi“, opublikowanym przez dziennik La Repubblica, po ostatnich tragicznych wydarzeniach w Castelvolturno, gdzie zabito sześciu czarnoskórych emigrantów.

W ciągu ostatnich dwóch lat, książka „Gomorra“ stała się sukcesem światowym i została wydana w 43 krajach. Jest na pierwszych pozycjach bestsellerów literackich w Niemczech, Holandii, Belgii, Hiszpanii, Francji, Finlandii, Litwie. We Włoszech została sprzedana już w 1.800.000 egzemplarzach. W tym roku została zaadoptowana jako sztuka teatralna (zrealizowana także dla potrzeb teatru telewizji), a znany neapolitański reżyser Matteo Garrone, nakręcił film na jej podstawie, który we Włoszech wszedł na ekrany w maju 2008 roku oraz otrzymał nominację do Oscara jako najlepszy film włoski. We włoskich kinach obejrzało go blisko 2.000.000 widzów…
„Wiele razy przeklinałem moją książkę, która zmieniła moje życie na gorsze. Myślę jednak, że w końcu miałem niezwykły przywilej – poprzez nią mogłem przeciwstawić się władzy, w jej wszystkich formach…“ – powiedział Saviano w rozmowie z Enzo Biagim.


Chcą go zabić…

Samotność jest najwyższą ceną jaką Saviano zapłacił do tej pory. Kiedy „Gomorra“ zaczęła odnosić sukces – sprzedawcy poprosili, aby młody pisarz nie kupował już niczego w ich sklepach. Później były głuche telefony i anonimowe listy z pogróżkami. W końcu nikt nie chciał wynająć mu mieszkania w Neapolu i prowincji… Kiedy minister lewicowego rządu – Giuliano Amato, przyznał pisarzowi eskortę – Camorra pozbawiła go już domu, rodzinnego miasta, rodzinnej ziemi…

W marcu 2008 roku, podczas procesu Spartacus (wielki proces neapolitańskiej Camorry) – adwokat bossów Antonia Iovine i Francesca Bidognettiego z klanu Casalesich – oskarżył o manipulację świadków koronnych, wymieniając w sali sądowej trzy nazwiska: Raffaele Cantone (młody prokurator, który od lat jest chroniony przez policję), Rosaria Capacchione (dziennikarka gazety „Il Mattino“ z Caserty, prowadząca kronikę sądową) oraz Roberto Saviano. To było jasne i otwarte ostrzeżenie, że Camorra uważa ich za swoich śmiertelnych wrogów.

14 października 2008 roku, jeden z ważnych świadków koronnych – Carmine Schiavone, kuzyn bossa Francesco Schiavone (pseudonim Sandokan), którego Roberto Saviano opisał w książce „Gomorra“ – ujawnił policji, że istnieje plan, mający na celu dokonanie zamachu w wielkim stylu na pisarza neapolitańskiego, który ma nastąpić do końca 2008 roku. Camorra chce wysadzić w powietrze Roberta Saviano – tak, jak Cosa Nostra zrobiła to z sędziami Falcone i Borsellino w 1992 roku. Były mafiozo z klanu Casalesich, odwołał później swoje deklaracje.

23 października 2008 roku, w Castelvolturno – w samym sercu feuda klanu Casalesich, na murach pojawiły się pogróżki śmierci pod adresem prezydenta Francesco Nuzzo, dziennikarki Rosarii Capacchione, pisarza Roberto Saviano oraz hasła „Viva la Camorra!“, „Viva Setola!“ (nieuchwytny boss), „Świadkowie koronni to zdrajcy!“
Trumna z nazwiskiem Roberta Saviano namalowana na murze – to więcej niż pogróżka. W języku mafijnym to wyrok śmierci…
Słowa są groźne jak karabin maszynowy – mogą śmiertelnie zranić. Na słowa Roberto Saviano – Camorra odpowiedziała słowami, które brzmią jak seria z kałasza…

Nie zostawiajmy go samego

Podczas konferencji prasowej, mającej miejsce kilka dni temu – Roberto Saviano oświadczył, że chce opuścić Włochy. „Uważam, że mam prawo do przerwy. Przez długi czas myślałem, że ulec pokusie wycofania się, nie jest dobrym pomysłem – nie jest przede wszystkim rzeczą inteligentną. Ale zrezygnować z siebie samego, poddać się woli osób, którymi gardzisz za to czym są, jak żyją, jak działają - być ich więźniem, być więźniem mojej książki, więźniem strachu i sukcesu – nie mogę. Mam w dupie sukces. Chcę żyć. Chcę mieć dom. Chcę zakochać się, pić piwo w barze, kupować książki w księgarni. Chcę spacerować, opalać się, moknąć na deszczu, spotykać się z moją matką bez strachu. Chciałbym mieć wokół siebie przyjaciół, aby rozmawiać z nimi o rzeczach zwyczajnych, nie musząc mówić ciągle i wyłącznie tylko o sobie – jakbym był człowiekiem chorym śmiertelnie. Kurwa! Mam dopiero 28 lat! I chcę jeszcze pisać, pisać, pisać – bo to jest moja prawdziwa pasja i moja siła. Ale żeby pisać – muszę zanurzyć ręce w rzeczywistość, wytrzeć ją o siebie, czuć jej zapach i pot, a nie żyć jak w kabinie hiperbarycznej, w komisariacie policji – raz tutaj, raz dwieście kilometrów dalej, przesuwany jak paczka, nie wiedząc nigdy, co mnie czeka. W stanie niepewności i niestabilności, który nie pozwala mi myśleć. Czasami łapię się na tym, że powtarzam w myślach tylko jedno zdanie: oddajcie mi moje życie!“

Wiadomość o tym, że Camorra chce zabić Roberta Saviano wywołała falę protestów i solidarności na całym świecie. Sześciu noblistów (Dario Fo, Michaił Gorbaczow, Gunter Grass, Rita Levi Montalcini, Orhan Pamuk i Desmond Tutu), podpisało apel do rządu włoskiego, aby zrobił wszytko by chronić pisarza oraz dołożył wszelkich starań, aby pokonać Camorrę, podkreślając, że problem przestępczości zorganizowanej nie dotyczy tylko Saviano, ale jest problemem wszystkich. Obywatele kraju demokratycznego nie mogą tolerować faktów opisanych w książce - i tego, że dzieją się one w Europie. Pisarz nie może być skazany za odwagę, z jaką przeciwstawił się mafii.

Apel został również podpisany przez innych noblistów, pisarzy, intelektualistów: Jonathan Franzen, Javier Marías, Jonathan Safran Foer, Jonathan Lethem, Martin Amis, Chuck Palahniuk, Nathan Englander, Ian McEwan, Hans Magnus Enzensberger, José Saramago, Elfriede Jelinek, Wisława Szymborska, Betty Williams, Lech Wałesa, Paul Auster, Siri Hustvedt, Peter Schneider, Colum McCann, Patrick McGrath, Cathleen Shine, Junot Diaz, Tahar Ben Jelloun, Taslima Nasreen, Caro Llewelyn, Ingrid Betancourt, Adam Michnik, Claudio Magris.
Media zagraniczne (El País, Le Nouvel Observateur, Courrier International, Al Arabija, Cnn), nagłośniły apel, a wiele osób prywatnych z całego świata, wyraziło swoją solidarność z Roberto Saviano, wysyłając do niego mail. Włoskie radio Fahrenheit zorganizowało maraton głośnego czytania „Gomorry“, który przerodził się w zbiorową recytację tekstu, trwającą osiem godzin, w Domu Pamięci i Historii w Rzymie, na Zatybrzu. Wiele włoskich miast zaoferowało obywatelstwo honorowe dla pisarza.

„Nie zostawiajmy Saviano samego tak, jak Falcone i Borsellino. Tu nie są potrzebne apele noblistów i solidarność pisarzy. Potrzebna jest interwencja organów Państwa, ponieważ akurat w tym przypadku zna się nawet nazwiska i adresy, tych którzy grożą pisarzowi śmiercią. Chodzi o to, by wreszcie zainterweniować…“ – w obronie Roberta Saviano i przeciwko mafii, publicznie zabrał głos także Umberto Eco.
Niestety – tym, którzy znają dobrze Włochy - nasuwa się gorzka refleksja, również w obliczu deklaracji aktualnego ministra spraw wewnętrznych Roberta Maroniego, który w odpowiedzi na presje napływające z całego świata stwierdził: „Roberto Saviano nie jest jedynym symbolem walki z mafią, lecz jednym z wielu“.
Owszem – również sędziowie Falcone i Borselino są symbolami walki z mafią, o których nie można zapominać. Roberto Saviano jest jednak w tej chwili – jedynym, ŻYWYM symbolem… jakim Włochy mogą się poszczycić…

© AGNIESZKA ZAKRZEWICZ, 2008

Teczka pisarza – mezalians dla psa




Kogo na świecie może obchodzić „Teczka pisarza“? Czy dla milionów wiernych czytelników, jakich Ryszard Kapuściński ma we wszystkich krajach świata – ma jakieś znaczenie, że istnieje „teczka Kapuścińskiego“ i że on musiał – po to, aby wyjechać z Polski - współpracować z wywiadem MSW, w komunistycznym państwie, jeszcze przed upadkiem Muru Berlińskiego, kiedy świat był podzielony na dwa bloki? Nikogo! Fakt, że Kapuściński był „komunistycznym agentem“, na świecie może mu przynieść jedynie tylko więcej sławy, której już chyba nie potrzebuje...
Dlaczego zatem upubliczniać „teczkę Kapuścińskiego“, w sposób tak obrzydliwie niesmaczny? Dlaczego zatem niszczyć w sposób tak karłowaty autorytet największego polskiego reportera i pisarza tuż po jego śmierci? – jedyna usprawiedliwiająca odpowiedź, jaką znajduję to: „z narodowej głupoty“.



Teczka pisarz
 
Artykuł „Teczka pisarza“, opublikowany w tygodniku Newsweek 21/07, należy do rodzaju artykułów, które wracają jak bumerang, przynosząc szkodę autorom. Miał wybuchnąć jak bomba atomowa, okaże się jednym z największych niewypałów. Może przejdzie do historii polskiego dziennikarstwa jako nowy gatunek: „artykuł nikczemny“…
Jak przyznał Ernest Skalski (wieloletni kolega redakcyjny Kapuścińskiego), w rozmowie z Aleksandrem Kaczorowskim i Wojciechem Maziarskim, i co z resztą potwierdzili za nim publicyści "Newsweeka" – przepytujący go o zawartość IPN-owskiej teczki największego polskiego reportera i pisarza – Ryszard Kapuściński „najwyraźniej bardzo starał się nikomu nie zaszkodzić i chyba mu się to udało“. Jak musiał napisać "Newsweek" - „Z akt (Kapuścińskiego) wynika, że pisząc analizy i raporty dla wywiadu, nikomu nie zaszkodził, świństwa nie popełnił“.

Plotki o „teczce Kapuścińskiego“

O tym, że istnieje „teczka Kapuścińskiego“ i że artykuł na jej temat ma się ukazać lada dzień, ja jako dziennikarz – korespondent zagraniczny w Rzymie, dowiedziałam się już w grudniu 2006 r., bo takie głosy chodziły po salonach Warszawy. Myślę, że nie było dziennikarza w Polsce, który nie wiedziałby o tym, że istnieje „teczka Kapuścińskiego“ i wiele osób zdawało sobie sprawę z faktu, iż właśnie on został wybrany na jedną z pierwszych ofiar lustracji. O tym, że Kapuściński był „agentem“ plotkowało się nawet w kawiarniach. W lutym, było już jednak wiadomo, że w IPN, w „teczce Kapuścińskiego“ nic nie ma – nic, oprócz kilku sporządzonych przez niego analiz sytuacji politycznej w krajach, do których jeździł, parę charakterystyk osób, z którymi miał kontakt, pokwitowania na nieznaczne sumy. Na nikogo nie donosił, nikomu nie złamał kariery, nikt z jego powodu nie ucierpiał.
Myślę, że plotki o teczce, skróciły jednak życie Ryszarda Kapuścińskiego, bo był człowiekiem przyzwoitym, starej daty, który na dyby medialne nie zasłużył, więc się ich nie spodziewał.

Karły pożegnały Cesarza

Pierwsza próba wyciągnięcia „teczki Kapuścińskiego“ odbyła się natychmiast po śmierci największego polskiego reportera. Zwłoki Cesarza były ciepłe, a już armia karłów rzuciła się do tego, aby obedrzeć go z szat (analizuje to najlepiej tekst Grzegorza Kopacza „Sam się nie obroni“ , który ukazał się w odpowiedzi na felieton Mariusza Cieślika pt. "Trafiony teczką". "Newsweek Polska" (nr 11/2007).
Choć w zasadzie przez ostatnie pół roku, wiele osób wiedziało o „teczce Kapuścińskiego“ i wiele gazet informację na ten temat mogło potraktować jako światowy scoop – nikt z szanujących się dziennikarzy nie ośmielił się popełnić „artykułu nikczemnego“, jaki popełnił polski "Newsweek" .
Jedną z rzeczy, która mnie rozśmieszyła w tym „artykule nikczemnym“ jest stwierdzenie wytłuszczone w nagłówku „Gdyby nie zgodził się na współpracę, nie byłoby Ryszarda Kapuścińskiego - to najważniejsza myśl wypowiedziana przez Ernesta Skalskiego w rozmowie z Aleksandrem Kaczorowskim i Wojciechem Maziarskim“. Czy można wyobrazić sobie większy absurd? Większą karłowaciznę dziennikarską i ludzką?
Sławy, jaką cieszy się Ryszard Kapuściński na całym świecie, wśród swoich czytelników, nie da się w żaden sposób podważyć. Gdyby ktoś jeszcze tego nie zauważył, bo jest karłowatego wzrostu – Ryszard Kapuściński stał się mitem, który przynosi honor Polsce. Jest to drugi, najbardziej znany Polak, oczywiście po papieżu Janie Pawle II. Jego popularność za granicą jest ogromna, bo Kapuściński po prostu miał talent i był wielkim człowiekiem. Ryszard Kapuściński byłby Ryszardem Kapuścińskim, nawet gdyby nie zgodził się na współpracę, bo do bycia reporterem i korespondentem zagranicznym nie wystarczy pisać tylko artykuły, siedząc za biurkiem w redakcji. Ryszard Kapuściński jest i będzie największym reporterem polskim, z teczą, czy bez teczki… Wszystkie karły dziennikarstwa polskiego dobrze o tym wiedzą.
O tym, że Kapuściński był agentem – jak to w dzień jego pogrzebu ogłosił Janusz Korwin-Mikke, wiedzieli nie tylko polscy dziennikarze – wiedzieli dobrze także włoscy dziennikarze i wszyscy inni. Na nikim jednak nie robiło to żadnego wrażenia.
Dziś włoski dziennik telewizyjny RAI1 zadedykował Kapuścińskiemu obszerny materiał, przytaczając fragment wywiadu, w którym włoscy dziennikarze pytali go czy nie miał „szkieletów w szafie“?. Wymowa materiału pokazanego we włoskiej telewizji publicznej była jednoznaczna: „Popatrzcie, co ci biedni Polacy robią w amoku politycznym z jedynym autorytetem, jaki im jeszcze pozostał…“
Oto bumerang, który wraca gdy się popełnia artykuły tak nikczemne. Aleksander Kaczorowski i Wojciech Maziarski przekroczyli dziennikarską granicę etyczną, która stała się niesmaczna i wyszła poza wszelkie granice. Tak to już odbiera się we Włoszech i nie tylko tutaj. Chwała im za to!

Podpisuję się pod Michnikiem

W dzień pogrzebu Ryszarda Kapuścińskiego – 31 stycznia 2007 r., równolegle z pożegnaniem w Gazecie Wyborczej w Warszawie, w Instytucie Polskim w Rzymie odbyło się pożegnanie wielkiego polskiego reportera, w którym uczestniczyli Polacy i Włosi. Uczestniczył w nim także Adam Michnik, który powiedział: “Jak to zwykle bywa w kulturze polskiej – Ryśka żegnamy bardzo różnie. W dzienniku Rzeczpospolita ukazało się osobliwe pożegnanie pióra publicysty, który się nazywa Masłoń. Zapamiętajcie to nazwisko, bo jak to mówił Gałczyński ono nie powinno zostać zapomniane. Jest to w swoim łajdactwie i w swojej podłości tekst wybitnie wyjątkowy. Rad jestem, że mogę to powiedzieć tu, bo nie wypadałoby mi tego powiedzieć w Warszawie, przy żonie Ryśka. Powiem tylko jaki jest mój komentarz do tego tekstu. Odpowiem słowami polskiego poety Juliana Tuwima – Wiersz brzmi tak: Próżnoś repliki się spodziewał nie dam ci prztyczka, ani klapsa. Nie powiem nawet pies cię jebał, bo byłby to mezalians dla psa.“
Ja podpisuję się pod Michnikiem i Tuwimem (już teraz mogę zrobić to publicznie) - bo myślę, że to, co karły dziennikarstwa polskiego zrobiły Ryszardowi Kapuścińskiemu zasługuje jedynie na poetycką replikę.

AGNIESZKA ZAKRZEWICZ

Rzym, 22 maja 2007 roku

Ostatnia podróż Ryszarda Kapuścińskiego film AGNIESZKI ZAKRZEWICZ


 

http://kapuscinski.info/film-reportaz 

 

Film reportaż


Ostatnia podróż Ryszarda Kapuścińskiego
film AGNIESZKI ZAKRZEWICZ

Dziękujemy Pani Agnieszce Zakrzewicz za zgodę na publikację materialów w naszym serwisu. W imieniu autorki zapraszamy Państwa do odwiedzenia serwisu
www.bezgranic.net.pl
BEZ GRANIC to portal dla ludzi otwartch i ciekawych świata.
Jego pomysłodawcą i autorem jest AGNIESZKA ZAKRZEWICZ.
Strony, które odwiedzicie REPORTAŻE, PODRÓŻE, SPOTKANIA, ART zawierają jej artykuły, wywiady, eseje, jakie ukazały się w mediach polskich
i międzynarodowych.
Galeria POCZTÓWKI ZE ŚWIATA prezentuje zmieniające się wystawy fotograficzne oraz zdjęcia fotoreporerów polskich i zagranicznych.
Na stronie LINKS znajdują się adresy internetowe prestiżowych organizacji, placówek, instytucji, fundacji oraz osób prywatnych.
To prawdziwe „okno na świat” – pierwsze i jedyne w polskiej sieci.
DZIENNIK PODRÓŻNIKA to rubryka, która gości najciekawsze opowieści osób, dla których świat nie ma granic.




Kapuściński w Rzymie



DOKUMENTY:

1. OSTATNIE KONFERENCJE RYSZARDA KAPUŚCIŃSKIEGO
Festiwal Corso Polonia i Roma Poesia, 14 października 2006 roku, Kino Farnese w Rzymie (Kapuściński o dziennikarstwie i poezji, o pracy reportera, o Orianie Fallaci)
Inauguracja Biblioteki Europejskiej, 24 października 2006 roku, Instytut Goethe w Rzymie (Ryszard Kapuściński o konfrontacji, o Tiziano Terzanim i Orianie Fallaci)
2. WIERSZE RYSZARDA KAPUŚCIŃSKIEGO
3. POWIEDZIELI O KAPUŚCIŃSKIM
Adam Michnik – Redaktor Naczelny Gazety Wyborczej
Francesco Cataluccio – dyrektor wydawniczy
Luigi Marinelli – profesor literatury Uniwersytetu „La Sapienza“
Silvio Cinque – Biblioteka Borghesiana w Rzymie
Renata Storaci - dziennikarka
Magdalena Szymków – dziennikarka, kuratorka wystawy fotografii Ryszarda Kapuścińskiego
4. KAPUŚCIŃSKI I TERZANI – WSPOMNIENIE ŻONY ANGELI TERZANI


Zapi
ski, dokumętacjai zdjęcia: AGNIESZKA ZAKRZEWICZ


Kapuściński w Rzymie

To była ostatnia podróż Kapuścińskiego. Wybrał Rzym, bo od tego miasta rozpoczął poznawanie wielkiego świata. Kiedy w 1956 roku wysłano go jako reportera do Indii, leciał przez Rzym. Wtedy wydał mu się niezwykły, pełen świateł i gwaru. Zupełnie inny od szarych komunistycznych miast jak znał.
Kapuściński wrócił przed śmiercią do Rzymu także dla poezji. Był gościem festiwalu Roma Poesia. Rzymscy poeci czytali jego wiersze na spotkaniu w Kinie Farnese.
15 października 2006 roku, w najsłynniejszej rzymskiej kafejce literackiej Antico Caffè Greco, nieopodal Placu Hiszpańskiego, Ryszard Kapuściński czytał ostatnie wiersze Czesława Miłosza, odnalezione po jego śmierci. Laureat Nagrody Nobla poświęcił Rzymowi dwa słynne utwory poetyckie Campo de’Fiori i Caffè Greco.
W miejscu tym spotkało się już wielu polskich poetów. Fotografia Czesława Miłosza zawisła nad portretem Adama Mickiewicza.
Miasto Rzym oraz Instytuty Kulturalne krajów, które stworzyły Bibliotekę Europejską, postanowiły zainaugurować ją spotkaniem z wielkim polskim reporterem Ryszardem Kapuścińskim oraz wystawą jego fotografii „Z Afryki“, ponieważ jego humanizm jest tym, co Europa chciałaby reprezentować w świecie.

----------------------------------------
1. OSTATNIE KONFERENCJE RYSZARDA KAPUŚCIŃSKIEGO
----------------------------------------

Festiwal Corso Polonia i Roma Poesia

14 października 2006 roku, Kino Farnese w Rzymie



Ryszard Kapuściński o dziennikarstwie i poezji
----------------------------------------

- Są różne rodzaje dzennikarstwa. Jest dziennikarstwo typu czysto informacyjnego. Na przykład, że prezydent jednego kraju odwiedził prezydenta drugiego kraju. W tym nie ma poezji. Jest jednak pewien rodzaj dziennikarstwa i reportażu, który jest bardzo bliski poezji. W literaturze włoskiej jest bardzo wielu autorów, którzy pisali w sposób poetycki. Przychodzi mi teraz do głowy Curzio Malaparte, którego książki były bardzo bliskie w wielu fragmentach poezji. Przychodzi mi do głowy niedawno zmarły wielki reporter włoski, Tiziano Terzani, którego wiele stron można czytać jako strony poetyckie. Żyjemy w epoce zacierania się gatunków. Coraz częściej jest trudno je zdefiniwać. Wiele stron literatury jest przenikniętych poezją. Również poezja czerpie z doświadczeń reportera. Taki był na przykład francuski poeta Labeau, który napisał cykl reportaży o Europie w formie poetyckiej. Tutaj ta granica się bardzo zaciera.
Pisanie poezji wynika z bardzo wielu przyczyn. Dla mnie poezja jest po prostu wielką skarbnicą i szkołą języka.Tak długo jak będzie istnieć poezja, tak długo będzie istnieć literatura. Kiedy umrze poezja, umrze literatura. Kiedy umrze poezja i literatura, umrze kultura. Dlatego tak ważne jest, żeby poezja istniała, żeby ją docenić. Tam się przechowuje język, tam się przechowuje jego bogactwo. Poezja nie jest masowo czytana dzisiaj. Jednak ci, którzy sami piszą, nie tylko wiersze, w ogóle używają języka, ci czytają poezję i czerpią z jej bogactwa. Pisanie poezji jest zawsze pewną tajemnicą, której człowiek nie jest w stanie ani zdefiniować, ani określić, ponieważ nie umiemy określić jak powstaje obraz poetycki. Wiemy, że pojawia się jakiś obraz, że pojawia się jakiś nastrój, ale skąd ten obraz się pojawia, jak się on krystalizuje, tego nie potrafimy powiedzieć. Nie potrafimy określić tego momentu, nie potrafimy określić źródła tego. Jest to jedna z tych tajemnic, z którymi żyje ludzkość od wieków, od czasów, kiedy zaczął się formować język poetycki. A zaczął się on formować wiele tysięcy lat temu. Od tego czasu ta tajemnica istnieje. Nie wiemy, skąd się wzieła poezja, wiemy tylko, że jest. To, że narodził się obraz poetycki, jest dla ludzkości bardzo ważne. Tym się różnimy od świata zwierzęcego. Poezja jest czymś świętym, bo każdy z nas przynajmniej raz w życiu jest poetą lub poetką.


Ryszard Kapuściński o pracy reportera
----------------------------------------

- Reporter, każdy reporter, nie tylko ja, musi rozstrzygać w każdym momencie. Nie ma dobrego wyjścia. Nie ma idealnego wyjścia. Wszystko jest kompromisem. Fotoreporter na przykład stoi zawsze wobec takiej sytuacji: czy zrobić zdjęcie ginącego dziecka, żeby zaalarmować cały świat, czy rzucić się na ratowanie tego konkretnego dziecka i nie mieć czasu na zrobienie tego zdjęcia? Może uratować to jedno dziecko, ale nie zaalarmuje świata. Nie ma wyjścia z tej sytuacji. Jest takie słynne zdjęcie jednego z moich znajomych fotoreporterów robione w Sudanie, na którym dziecko konające z głodu leży na ziemi i podchodzi do niego sęp, który zaczna go już jako trupka skubać. On teraz stoi w pewnej odległości od tego i musi dokonać w ciągu sekundy wyboru – zrobić to dramatyczne zdjęcie, żeby poszło ono na cały świat, czy odrzucić aparat i rzucić się na ratunek, by odpędzić tego sępa. Nie ma dobrego wyboru. Jest takie słynne zdjęcie, jak stoi kilka czołgów w Chinach, na placu Tiananmen i przed nimi staje młody Chińczyk. Fotoreporter musi dokonać wyboru: czy zrobić to zdjęcie, które jest dzisiaj słynne na całym świecie, czy rzucić się w kierunku tego młodego człowieka i wyciągnąć go spod tego czołgu, który może ruszyć w każdej chwili. Nie ma dobrego wyboru, Musimy podejmować takie decyzje czasami w ciągu ułamka jednej sekundy. Co mam więcej odpowiedzieć?

Ryszard Kapuściński o Orianie Fallaci
----------------------------------------

- Poznałem Orianę Fallaci, kiedy przyjechała do Teheranu robić wywiad z Chomeinim. Reprezentowaliśmy dwa diametrialnie różne style pracy. Jej specjalnością było robienie wywiadów. Ja natomiast nigdy w życiu nie przeprowadziłem żadnego wywiadu. Ja nie wypytuję ludzi, czekam, aż oni sami mi coś powiedzą. Ona miała bardzo agresywny styl pracy, ostry, atakujący, dynamiczny. A moje zachowanie jest takim stosunkiem pasywnynm, że ja wolę poczakać, czy ktoś coś powie, czy nie. Nigdy nie zadaję żadnych pytań. Czekam, aż czlowiek się sam otworzy, o ile będzie chciał. Więc to są dwa zupełnie nie spotykające się style w dziennikarstwie. Ale w ramach dziennikarstwa istnieją bardzo różne style. Chodzi o to, żeby osiągnąć prawdę. Prawdy nigdy nie możemy osiągnąć. Ale chodzi o to, aby się przynajmniej starać zbliżyć do prawdy. I tu działamy różnymi metodami i najważniejszy jest wynik. Była niewątpliwie jedną z najsłynniejszych dziennikarek XX wieku. Miała też bardzo różne style pracy, pisała także powieści i eseistykę, uprawiała wiele form, ale jest znana ze swoich ostatnich wystąpień. W panteonie wielkich dziennikarzy XX wieku znajduje się bardzo wiele słynnych nazwisk. Oriana Fallaci na pewno znajduje się w tym panteonie.


--------------------------------------------

Inauguracja Biblioteki Europejskiej

24 października 2006 roku, Instytut Goethe w Rzymie



Ryszard Kapuściński o konfrontacji
----------------------------------------

- Myślę, że jesteśmy dopiero na początku bardzo długiego i bardzo bolesnego procesu. To są dwie perspektywy – perspektywa natychmiastowa i perspektywa długofalowa. W perspektywie bliskiej, krótkofalowej, jest bardzo trudno się porozumieć, ponieważ jest to szok kontaktu. Pierwszy kontakt – wiemy to z doświadczenia psychologicznego i własnego, osobistego, że pierwszy kontakt jest zawsze trudny. Człowiek ma silne poczucie własnej tożsamości i inności, i musi się z tym przez cały czas oswajać, że nie jest sam, że jego tożsamość nie jest jedyną tożsamością. Dlatego XXI wiek będzie wiekiem bardzo trudnym. Będzie więcej i więcej ludzi, którzy będą coraz bardziej ruchliwi, ze względu na większą dostępność masowych środków komunikacji. Jesteśmy w mieście, które doskonale sobie zdaje sprawę z tego, co to za problemy. I nie ma innego wyjścia, dlatego, że nie możemy się rozdzielić, taka możliwość nie istnieje. Tylko mądrzy będą mogli znaleźć wyjście z tej sytuacji. I wyjście z tej sytuacji nie będzie ani łatwe, ani szybkie. Jesteśmy wszyscy w XXI wieku twórcami, ale jednocześnie i ofiarami tej sytuacji.

Ryszard Kapuściński o Tiziano Terzanim i Orianie Fallaci
----------------------------------------

- W dziennikarstwie włoskim istniały dwie szkoły myślenia. Obie z tych osób, o których powiem – znałem i w stosunku do tych osób wiem, co chciały powiedzieć przez swoją działalność. Pierwsza to wielka dziennikarka włoska – Oriana Fallaci, którą poznałem jeszcze w Teheranie, w 1979 roku. Drugi to wielki dziennikarz włoski Tiziano Terzani, który był wtedy korespondentem Der Spiegel w Deli. Było mnóstwo podobieństw biograficznych pomiędzy tymi dwoma osobami. Obie pochodziły z Florencji, obie zajmowały się problemami miedzynarodowymi, obie bardzo ciężko zniosły tę samą chorobę śmiertelną, i obie umarły we Florencji mniej więcej w tym samym czasie, wróciwszy po wielu latach nieobecności we Włoszech na swoją zemię rodzinną. Każde z nich reprezentowało inne sposoby myślenia. Ten świat wielokulturowy Orianę Fallaci przerażał. Nie wiedziała jak się odnaleźć w tym świecie, który znała przecież już wcześniej, ponieważ dla niej jedynym wyjściem z tego wszytkiego było rozdzielić. Tiziano Terzani był odwrotnego zdania. Uważał, że jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zbliżyć się, próbować się porozumieć. Oboje ci dziennikarze włoscy reprezentują ten dylemat, który stoi przed nami wszystkimi – rozdzielić się, czy szukać porozumienia? To właśnie posłanie zostawili nam na XXI wiek. My musimy poprzez nasze doświadczenie, naszą praktykę szukać rozwiązania.


----------------------------------------
2. WIERSZE RYSZARDA KAPUŚCIŃSKIEGO
----------------------------------------

Oxford

Noc
Z soboty na niedzielę
W tym mieście
Nie zasypia
Na głównej ulicy szumi oponami
Podniesione głosy przesuwają się pod oknem
To spory rozradowane i błahe
Nie mogę zasnąć
Czytam w gazecie że
Zawał dopada swoje ofiary najczęściej
Między 8-mą a 9-tą rano
Jest 2.15

Dwa ostatnie wiersze Ryszarda Kapuścińskiego, które przeczytał w Rzymie
----------------------------------------

Jestem pełen wahań
Szukam słów
Obraz, który zobaczę w wyoraźni
Nie chce nabrać wyrazistych kształtów
Jest odległy
Zamglony
I choć natężam wzrok
Nie zbliża się
Nie użeka
A nawet
Kiedy wpatruję się w niego
Zbyt długo
Odsuwa się i znika


Ten na fotografii szesnastolatek
to przecież nie ja
Ten, który z trudem kroczy ulicą
to przecież nie ja
A jednak ten z fotografii
ten na ulicy
to jednak ja
A ten co teraz w to wątpi
Ten to właśnie ja


----------------------------------------
3. POWIEDZIELI O KAPUŚCIŃSKIM
----------------------------------------

Adam Michnik – Redaktor Naczelny Gazety Wyborczej

- Ryszard Kapuściński przez ostatnie 14 lat był związany z Gazetą Wyborczą. Swoje trzy ostatnie książki drukował w Gazecie w odcinkach. Dawał nam co jakiś czas bardzo ciekawe wywiady na temat tego, co się w świecie dzieje. Bez żadnej wątpliwości jest to jeden z polskich pisarzy, którzy weszli na sam szczyt światowego rozgłosu. Jednocześnie był to człowiek bardzo skromny, bardzo życzliwy ludziom.


Francesco Cataluccio – dyrektor wydawniczy

- Zawsze myślałem, że Kapuściński traktuje dziennikarstwo jako profesię, którą należy wykonywać dobrze i uczciwie, ale z której się żyje. Pewnego razu, podczas spaceru ulicami Mediolanu powiedział mi, że chciałby, aby pamiętano o nim, jako o poecie lub pisarzu aforyzmów. Ten, który w kilku słowach potrafi opisać świat. Z upływem czasu, zawsze mniej wierzył w linearność, a interesował się fragmentem. Rzeczywistość jaką opowiada to różne, fragmentaryczne ujęcia świata, oprawione w ramy niczym fotografie.
Był człowiekiem niespokojnym, nie potrafił nigdy usiedzieć w jednym miejscu. Po kilku dniach spędzonych we własnym domu, w Warszawie, znajdował zawsze pretekst aby wyruszyć w drogę. Zawsze myślałem, że jego żona to święta. Kiedy w pierwszym okresie współpracy nasze wydawnictwo szukało go telefonicznie, ona odpowiadała, że nie wie gdzie jest jej mąż i że może zadzwoni do niej za dwa tygodnie. On lubił gubić się w świecie. Do pisania potrzebował ruchu. Jego książki to w rzeczywistości odcinki jednego wielkiego reportażu.
W jego fotografiach i reportażach odczuwa się wielki szacunek i miłość do Afryki. Tęsknił za nią, a może w rzeczywistości tęsknił za swoją niesamowitą, pełną przygód, młodością. Kiedy spotkałem go ostatni raz w Rzymie, w październiku, poszliśmy obejrzeć wystawę rysunków Paula Klee. W jednej z sal, całkowicie ciemnych, do której wpadał jedynie promień słońca oświetlający obraz, oparł się o balustradę i zapatrzył w niego. Powiedział cicho: umieram…
Na moje protesty: nie przesadzaj, przecież wyglądasz znakomicie – odpowiedział: ach, nie myślmy już o tym…

(fragment tekstu pożegnalnego F. Cataluccio, który został opublikowany w Tygodniku Powszechnym).


Luigi Marinelli – profesor literatury Uniwersytetu „La Sapienza“

- Który z wierszy Kapuścińskiego przekonał mnie, że on jest poetą? Wiersz jest bardzo krótki. Mam w kieszni tomik, ale znam go na pamięć. I zarecytuję po polsku:

Bieda, bieda, bieda
Wieczorem
Bieda podpita

Ten wiersz przekonał mnie, że Kapuściński „wielkim poetą był“ – używając metafory Gombrowicza. Bo poezja to redukcja, redukcja wszystkiego do kości języka.
W Lapidarium V, Kapuściński mówi jedną rzecz o sobie, która może jest kluczem do wszystkiego. Przynajmniej dla mnie. Mówi: „głównam motywem mojej twórczości jest życie ubogich“.


Silvio Cinque – Biblioteka Borghesiana w Rzymie

- W mojej bibliotece znajdują się wszystkie książki Kapuścińskiego, mamy wszystko cokolwiek on napisał. Mamy też wszystkie książki Terzaniego, o którym opowiadał Kapuściński. Właśnie Kapuściński przypomina mi najbardziej Terzaniego, ze względu na rygor moralny i na umiejętność utożsamiania się z otaczającą go rzeczywistością. Gdyby pod względem fizycznym Kapuściński nie był tym, kim jest – nie potrafiłoby się odróżnić go od otaczających go ludzi innej rasy. Kapuściński jako jedyny ma w sobie ciekawość i pokorę, która pozwala mu wejść w otaczającą go rzeczywistość. Po krótkim czasie ta rzeczywistość go przenika, zaczyna przynależeć do niego, wchodzi z nim w reakcję, a on opisuje tę reakcję rzeczywistości w sobie. Nie stoi nigdy obok rzeczywistości. Jest ciekawy świata, obserwuje wszystko, ale nigdy nie jest obserwatorem zewnętrznym. Żyje w świecie, ponieważ ma wielkie zaufanie do inteligencji ludzkiej. Wierzy w nią.


Renata Storaci - dziennikarka

- Kim jest Kapuściński dla ciebie?

- To współczesny bohater. Jest wszystkim tym, czym ja chciałabym być i nie mogę. Jestem dziennikarką, ale nie jestem jeszcze reporterką. On spowodował, że chcę pojechać do Afryki, aby czuć jej zapach, aby patrzeć w oczy ludzi, uczyć się od nich życia. Przyjechałam tutaj z Mediolanu, aby poprosić go o rzecz niemożliwą – artykuł do rubryki kobiecej gazety, która jeszcze nie istnieje. Nie udało mi się go namówić, ale otrzymałam dedykację i pocałunek w policzek, co jest dla mnie największym honorem.

----------------------------------------
4. KAPUŚCIŃSKI I TERZANI – WSPOMNIENIE ŻONY ANGELI TERZANI
----------------------------------------
Zobacz link do strony T. Terzani:
www.tizianoterzani.com

Tiziano i Kapuściński spotkali się w życiu raz, albo dwa razy, ale pisali do siebie kilkakrotnie krótkie listy, które niestety nie wiem gdzie się znajdują. Tiziano go bardzo podziwiał i wysłał mu swoje ostatnie książki wydane po angielsku. O książce "A Fortune-teller told me" (Un indovino mi disse), Kapścuński ha scritto: "A great book written in the best traditions of literary journalism... profound, rich, and reflective." Nie wiem, może to było zdanie z jakiejś recenzji?
Kiedy Tiziano umarł i Stowarzyszenie vicino/lontano z Udine zdecydowało się zorganizować konkurs literacki poświęcony Terzaniemu, Kapuściński zgodził się od razu być członkiem jury. Przypominam sobie pierwsze spotkanie z nim, w restauracji w Udine, kiedy Kapuściński objął mnie, jakbym była żoną jego wielkiego przyjaciela i powiedział o Tizianie rzeczy przepiękne, niestety nie zostało to zarejestrowane. Uznawał w nim sobie podobnego, zarówno pod względem sposobu widzenia świata własnymi oczami, jak i w pasji odkrywania świata, wykraczającej poza dziennikarsą ciekawość, a przede wszystkim w zainteresowaniu człowiekiem i jego losem, często tragicznym w historii. Myślę, że zbliżał ich fakt, że byli dwoma indywidualistami, nie związanymi z żadną grupą lub partią, byli całkowicie osmotnieni w swoich poszukiwaniach, które prowadziły ich po świecie. W ostatnim okresie ich życia, myślę że zbliżała ich wewnętrzna, głęboko ukrywana melancholia, ponieważ po tylu nadziejach i bataliach, świat nie stawał się nigdy lepszy.
Przypominam sobie moją rozmowę z Kapuścińskim w Udine, o tym, że kiedy w Polsce brakowało wolności słowa, ta wolność była najwyższą wartością, dziś natomiast, kiedy jest wolność, wykorzystuje się ją, aby się wzbogacić, a nie tworzyć rzeczy pięne oraz nowe idee.
Taką samą dyskusję można było przeprowadzć z Tiziano, który ubolewał nad dominacją materializmu w społeczeństwach dobrobytu.
Rozmawialiśmy także o Ameryce, zgadzając się, że nie Irak, lecz Chiny powinny martwić bardziej Busha.
Rozmawianie z nim było prawdziwą przyjemnością, był szczodry dla ludzi, słuchał wszystkich, nawet gdy nie byli ekspertami, on we wszystkich szukał szczerości, kierowała nim miłość do prawdy, potrafił odkryć zawsze jakąś niebanalną myśl, coś orginalnego.

Angela Terzani

Florencja, luty 2007, fragment listu do Agnieszki Zakrzewicz

wersja oryginalna listu po włosku
----------------------------------------
Non si sono incontrati nella vita se non una o due volte, ma si sono scritti qualche volta, brevemente, ma non so dove siano queste lettere. Tiziano lo ammirava moltissimo e gli ha mandato i suoi ultimi libri quando questi erano tradotti in inglese. Di "A Fortune-teller told me" (Un indovino mi disse) Kapscunski ha scritto: "A great book written in the best traditions of literary journalism... profound, rich, and reflective." Forse era parte di una recensione?
Quando Tiziano morì e l'Associazione vicino/lontano di Udine decise di fare un premio letterario dedicato a Tiziano, Kapusc. ha subito accettato di diventare membro della giuria, e ricordo il primo incontro con lui, in un ristorante di Udine, quando K. mi abbracciò come se fossi stata la moglie di un suo grande amico e fece su T. un discorso bellissimo che però purtroppo nessuno ha registrato. Riconosceva in lui un suo simile, sia nel desiderio di vedere il mondo con i propri occhi, di scoprirlo al di là dal giornalismo, sia nel suo interesse soprattutto per l'uomo e il suo destino, spesso tragico, nella storia. Credo che li accomunasse anche l'essere due individui non legati a nessun gruppo, nessun partito, il loro essere completamente soli nel loro tipo di ricerca che li portava a giro per il mondo. Alla fine della loro vita credo li accomunasse anche una profonda, nascosta malinconia perché dopo tante speranze e tante lotte il mondo non migliorava mai.
Ricordo una mia chiacchierata con K.a Udine sul fatto che ai tempi in cui in Polonia non c'era libertà d'espressione, questa libertà veniva tanto desiderata; mentre oggi, in cui questa libertà c'è, viene usata soprattutto per arricchirsi, non veramente per creare cose belle o pensare pensieri grandi e nuovi.
Questo tipo di conversaziione si poteva farla identica anche con Tiziano: sconsolato per il sopravvento del materialismo nelle nostre società benestanti.
Parlammo anche dell'America ed eravamo d'accordo nel pensare che non era l'Iraq di cui Bush doveva tanto preoccuparsi, ma della Cina.
Era bellissimo parlare con lui, era generoso, stava ad ascoltare anche se non si era per niente esperti, era sempre come se in tutti cercasse la sincerità, un autentica amore per la verità, un pensiero non banale, originale.

angela terzani
----------------------------------------









----------------------------------------------------------------------
Wszystkie teksty i zdjęcia zamieszczone na tym blogu są chronione prawem autorskim.
Wszelki plagiat, przedruk lub wykorzystywanie bez zgody autora
jest wykroczeniem i roszczenia z tego tytułu będą dochodzone
na drodze sądowej.